Czwartek 30 stycznia 2014
Pamiętacie sympatyczną starszą
panią, która odprowadzała dwójkę wnuków do
busa i to wtedy właśnie jej dostrzeżona przeze mnie postać
spowodowała pomylenie szkolnych pojazdów? W każdym razie owa
pani wydawała się osobą bardzo spokojną, raczej domatorem, kulała
też lekko na jedna nogę. Spotkałam ją wczoraj, odstrzeloną, z
fantazyjnym szalem na szyi, - Hola -krzyknęła mijając mnie na
przejściu dla pieszych, -spieszę się trochę, bo jadę na tydzień
do Benidormu- dodała, -do Benidormu wykrztusiłam i na czole chyba
miałam napisane co myślę o Benidormie, mieście wieżowców,
Anglików, Amerykanów i Skandynawów, nocnych
rozrywek i rozpusty, bo pani dodała: - wolisz spokojniejsze miejsca,
co?, ja to lubię się trochę zabawić, dzieci podrzuciłam drugiej
babci i jadę, to na razie, tu mam samochód. I tyle ja
widzieli. Hiszpanie wciąż mnie zaskakują.
Zosia zachorowała, ma zapalenie ucha i
od poniedziałku siedzi w domu, naprawdę źle się czuje, z
szalejącego diabełka zmieniła się w marudzącą spokojność, aż
żal patrzeć.
Na pływalnię pojechałam tylko z
Anią, przebrałam ją i czekałyśmy przy basenie aż podejdzie
instruktor. Do brzegu podpłynęła pani w wieku na oko lat 70 albo
lepiej. Wystawiła z wody głowę w białym czepku i popatrzyła na
nas przenikliwie, po czym uśmiechnęła się do nas wszystkimi
uśmiechami swojego życia, beztroskiej dziewczynki, przy czym jej
zmarszczki na moment zniknęły, dojrzałej kobiety z lekkim
odcieniem smutku w ciemnych oczach i wreszcie obecnym uśmiechem, w
którym odbiła się mądrość ludzi starych, którzy
już niczego nie muszą udawać. Odwzajemniłam uśmiech i w tym
momencie zdałam sobie sprawę, że ta nieznajoma posiada jakąś
wiedzę o nas, do której ja nie mam dostępu. Jej spokojne
oczy gładziły wszystkie wezbrane fale strachów .
Anię odebrał jeden z asystentów
instruktorów a ja poczułam, że wszystko będzie dobrze, że
z Anią wszystko będzie dobrze. Mam pewną troskę związaną z
młodszą córką o której nigdy nie pisałam.
Chciałam zobaczyć jak nasza nowa
znajoma radzi sobie z pływaniem i szukałam jej w wodzie, potem na
brzegu, aż mój wzrok zaczął obijać się o szklane ściany
pływalni. Przeczesywałam tor za torem, przenikałam wodę, nigdzie
nie było jednak starszej damy w białym czepku.
Mądrość starych ludzi, wypisana na twarzy, w oczach, zmarszczkach, uśmiechu, nie każdemu jest to dane; lubię odważne, śmiałe i kolorowe osoby, bo ja to zupełne przeciwieństwo; pozdrawiam Cię serdecznie, Łucjo.
OdpowiedzUsuńDzięki Marysiu : )
OdpowiedzUsuńCiekawa ta staruszka wyruszająca do krainy uciech i rozpusty! Czemu ma sobie załować? Niech sie jeszcze zyciem pocieszy. Jak mało starych ludzi ma w sobie jochotę na radosne szaleństwa, na wyprawy i odkrycia. A choćby nawet i mieli ochote to zdrowie oraz sytuacja finansowa na rozwiniecie skrzydeł nie pozwalaja. Więc wiedną w rezygnacji i popiołem westchnień przysypanej codzienności...
OdpowiedzUsuńOch no i jaka tajemnicza i fascynujaca ta druga postać, tej starszej damy w białym czepku! Jak wróżka, czarownica mądra na Twej drodze! Niektórzy starsi ludzie mają tę właściwość, ze działaja jak balsam na naszą dusze. Wiedzą i rozumieją więcej. Potrafia odróznić wazne od nieważnego i czuc mocno to, co w nas drzemie. Mam nadzieje, ze jeszcze kiedys ją spotkasz Łusiu! A przede wszystkim, ze Twoja córcia szybko wyzdrowieje a ten lęk o nia, któy nosisz w sobie okaze sie bezpodstawny!
Ściskam Cię gorąco!:-))
Prawda, zaskakujące damy podążające do krainy uciech i mądrość wynurzająca się nagle z basenu.
OdpowiedzUsuńCo do córek, teraz obie są chore na jakieś żołądkowe świństwo. Wyzdrowieją wkrótce.Ania za to od zawsze rozwijała się wolniej, do dzisiaj ma problemy z mówieniem, z komunikowaniem się, co wpędza ją we frustrację.
Chyba wszystkie Twoje wpisy są bardzo dla mnie :)
OdpowiedzUsuńCzęsto u sześciolatków, a później w wieku dojrzewania, następuje ogromny skok rozwojowy, a poza tym przecież "nieznajoma posiada jakąś wiedzę o nas, do której ja nie mam dostępu. Jej spokojne oczy gładziły wszystkie wezbrane fale strachów" Wszystko będzie dobrze.
Właśnie! O pogładzonych strachach odważyłam się napisać : )
OdpowiedzUsuńPotrzebne nam są takie spotkania jak to na basenie. Niby nie do zrozumienia, ale jak ładują baterie. Przynajmniej mnie, bo ja taka mało podatna na paranormalną wiedzę i doświadczenia. I to na mnie zawsze spada jak grom z jasnego nieba :D
OdpowiedzUsuńUściski!
Bo są różne spotkania, takie, które odejmują sił niestety też.
UsuńNajgorsze to zostac starusza odrzucena nie ma czym oddychac, tak boli.
UsuńBardzo ciekawy wpis.
OdpowiedzUsuńPanele Podłogowe