wtorek, 30 maja 2017

Prac ciąg dalszy

     Chciałabym niedługo relacjonować znowu na bieżąco. Ale jeszcze kilka obrazków z bardzo niedalekiej przeszłości pragnę Wam pokazać : ).
 Powstało nowe okno świat w nowej wiatce:


 I co z tego, że padnięci pełzamy jak padalce,
 najważniejsze, że zarządca w formie i wiosennej odsłonie ....
 Konie testują nowy mostek,

  w międzyczasie zarządowi robi się jednak za gorąco, więc przebiera się i trzyma fason.

 Wracając do wiatki,
 Porto Kingi pilnuje, żeby się za wcześnie nie złożyła.

 Tuż obok trwały poszukiwania skarbu (żartuję) aż zrobił się staw, a raczej powrócił na swoje ulubione miejsce.






 Widok z drugiej strony stawu na wiatkę świeżo powstałą.

 Ze środka też fajne widoczki się jawią a Zosia ćwiczy widłowahnięcia.
 - No wreszcie Ci ludzie wyleźli z naszej wiatki.

sobota, 27 maja 2017

Po pierwsze koń


   Już na samym początku  potrzeby mieszkaniowe koni wygrały z naszymi. Przed ich przyjazdem po pierwsze wyczyściliśmy starą wiatę na maszyny. Solidne fundamenty o zarysie większym niż obecnie stojąca drewniana wiatka, kryta eternitem wskazywały, że kiedyś stała tu stodoła. Pewnie murowana, porządna, pewnie dach wymagał naprawy .... A tu jest jedno lekarstwo na wszystko. Jeśli poniemieckie zabudowania gospodarcze zaczynają niedomagać, co należy zrobić ? Oczywiście : zawalić! Kalenica się ugięła :zawalić, dachówki przeciekają : zawalić. Że stodoła piękna? Że więźba zdrowa ?
W każdym razie wiata, następczyni stodoły,  stała i nadawała się na schronienie dla koni, zaczęliśmy budować też drugą oraz ogrodzenia.

 wyjeżdża kosiarka a poniżej przewracarka do siana

 ale najważniejszy jest nadzorca prac: Ania- na zdjęciu w białej czapie
 i wiatka gotowa
 budowa ogrodzenia i bohater traktor

  powyżej materiał na nową wiatę
  poniżej nadzorca musi odprężyć się po ciężkiej pracy, trenując skoki z elementów konstrukcyjnych
nastąpiła zmiana nakrycia głowy i ogłoszono sjestę
 ale najpierw konie sprawdziły i zatwierdziły wykonane prace



czwartek, 25 maja 2017

Dom, stary dom czyli dom do remontu : )

     Niektórzy piszą blogi (które, gdy tylko mam czas, czytam z wielką przyjemnością i zainteresowaniem), których tematyką jest prawie wyłącznie remont starego domu. Zauważyłam, ze zdziwieniem, że u mnie jest to jakby temat poboczny, mimo tego, że przecież kupiłam stary dom do remontu, więcej kupiłam gospodarstwo do remontu : ).
Postanowiłam nadrobić zaległości.
Pokażę Wam teraz zdjęcia z grudnia, zrobione podczas jednej z wizyt, które miały na celu omówienie z właścicielka kroków zmierzających  do zawarcia umowy kupna-sprzedaży. Co jak wiadomo nie jest dzisiaj takie proste, ponieważ rząd w ferworze obrony ziemi polskiej, przed masowym wykupieniem jej przez cudzoziemców, czekających tłumnie na rok 2017, kiedy to mieli się masowo rzucić do kupna, ...... bardzo skutecznie blokuje tą możliwość ...... swoim własnym obywatelom. Pragnę w tym miejscu bardzo podziękować rządowi za znaczne obniżenie cen gospodarstw rolnych. Większość potencjalnych kupców, obecnych mieszczuchów, a rolników in spe, zniechęca się na starcie formalnościami. I wcale mnie to nie dziwi : ).

Zaczynam od spojrzenia na całość:





 Stajenka:
 Zabudowania z drugiej strony czyli od wschodu.


 Następna stajenka:
 Dom i zabudowania gospodarcze, na dole stajenki, na górze strychy, które mam zamiar zaadoptować na pokoje gościnne.

 Nie wszystko zostawię, pewne rzeczy znikną.
 Strych nad przyszłą jadalnią:


 Piwnica pod jadalnią:
 Przyszła jadalnia:


 Strych nad pomieszczeniem na urządzenia młyna, albo tak mi się wydaje. Ale młyn i tartak były.



 Magazynek:


 Kolejna stajenka:


 Trochę murów z cegły i piaskowca, w dobrym stanie.


 Wiatka, obecnie konie tam chowają się przed słońcem. Maszyny oczywiście przestawiłam.



 Stawidła zarośniętego stawu:
 Odpływ ze stawu.
 Pola i lasy:





 Rzeka z pięknymi drzewami dnem piaszczystym.





 Tam były urządzenia młyna.

 Kolejny strych:




 Wjazd.

 Części tych wiat już nie ma, bo przegniła konstrukcja groziła zawaleniem.



 Piwnica pod domem.

 Pierwsze piętro. Zdjęć parteru nie mam, bo w grudniu, kiedy te zdjęcia powstały, mieszkała tam mama właścicielki i głupio mi było tak trochę, ją obfotografować. I jakoś tak do tej pory nie zrobiłam.  Ale się poprawię : ).




 Dzieci czują się od razu jak u siebie.
 Rozkładamy obóz cygański.

 Strych nad domem, za niski na adaptację, ale to dobrze, bo chce mieć prawdziwy strych = rupieciarnię.


Już dzisiaj wygląda to trochę inaczej. Powoli będę przedstawiać zmiany. Jak zwykle wsłuchuję się w to co mówi dom. Niektóre rozwiązania narzuci sam, do innych dojdziemy razem. Nie będę niczego na nim wymuszać, poczekam aż obdarzy mnie zaufaniem i odsłoni swoje tajemnice. Będę uważać na stare drzwi, odsłaniać stare belki, powoli .....do czegoś razem dojdziemy. Oczywiście nie jestem sama, ale kto mi pomaga i w czym, o tym napiszę wkrótce.