piątek, 20 grudnia 2013

Feliz Navidad

Panu z mieszkania naprzeciwko zdecydowanie zmieniam zawód. Wczoraj i przedwczoraj widziałam go, jak z jakimś drugim pochylali się nad maleńką konstrukcją, za diabła nie byłam w stanie dostrzec szczegółów. Więc jest wynalazcą, automatykiem, zegarmistrzem raczej nie, może jest konstruktorem małych mechanizmów lub współczesnym alchemikiem, ojcem Golemika z metalu.
Tak mi tu dobrze i ciepło teraz, że nawet troszkę do zamglonego i smogowego Krakowa nie chcę się lecieć, a tu nagle wieczorem telefon. Odbieram, a tu Pani Hela, przekupka z Rynku Dębnickiego jak mi nie zaśpiewa do słuchawki z tym swoim suchobeskidzkim akcentem: - Pani Łucja, czy Pani już w Polsce, no bo ja chciałam Pani trochę kiełbaski naszej i pasztetu zostawić. I tak mi się ciepło i patriotycznie od widma kiełbasianego zrobiło w okolicach żołądka, że nic tylko walizkę pakować. Umówiłam się z nią na sobotę z rano, żeby wybór był jeszcze, choć kiełbasa jak oświadczyła sprytna Hela to już tylko dla mnie została.
W szkole były wczoraj występy na zakończenie semestru, niestety wyjątkowo jak na ten kraj, od rano kropił deszcz. Rodzice zostali wpuszczeni na dziedziniec szkoły, żeby podziwiać występy na scenie rozłożonej na tle budynku szkoły, za plecami mieliśmy zwykle piękny i rozległy widok na morze, ale w tym dniu płynnie łączyło się ono z zachmurzonym niebem a granicę zacierały stróżki deszczu. Na początek wyszły maluchy przebrane za pasterzy, dźwięk zaczął poważnie szwankować już podczas wstępu wygłoszonego przez starsze dziewczyny po walencjańsku oczywiście. Maluchy nie mogąc doczekać się swojej piosenki robiły coraz gorsze miny, w czym królowała Ania pokazując publice wielką podkówkę, deszcz kapał jej na grzywkę czego wyjątkowo nie znosi. Nie dość że pierwszy występ w obcym kraju, to jeszcze z mokrą grzywką .... Byłam już przygotowana na mającą nastąpić ucieczkę ze sceny, ale pani dyrektor w tym momencie przerwała przedstawienie i gromadna ucieczka stała się udziałem i dzieci, pod opieką truchtających pań i rodziców ciągnących wyciągnięte z domowych pieleszy babcie i prababcie.

 Ania to ta z blond grzywą

A teraz do rzeczy, już jakiś czas temu dostałam bardzo pomocny i szczegółowy list od znajomego Józefa (nie tego z szopki, aż takich znajomości nie mam), dotyczący Świąt w Hiszpanii. O niektórych rzeczach nie wiedziałam, na przykład, że Trzej Królowie dają dzieciom prezenty, a następnego dnia czyli 6 stycznia idą w widowiskowym pochodzie (Cabalgata de Reyes), który trzeba koniecznie zobaczyć. Każde miasteczko ma swój pochód oczywiście. Wynika z tego jasno, co podkreślił znajomy, że nasze dziewczyny będą dostawać prezenty trzy razy w roku, na szczęście w Krakowie żaden zajączek z workiem nie kica.
 Dekoracje są dla nas dość komiczne, zwykle Trzej Królowie,
 mali i sprytni,  znacznie wyprzedzają grubego Mikołaja
 we wspinaczce do dziecięcych pokoików.

Teraz dosłownie zacytuję znajomego:
U nas święta rozpoczynają się od la Nochebuena (Wigilii) a dokładniej od la cena de Nochebluena 
(od wieczerzy wigilijnej). Hiszpanie rozpoczynają święta wcześniej bo już: el veintidos de diciembre
 es la Loteria Nacional (22-go grudnia jest Loteria Narodowa). Przez kilka godzin telewizja na żywo
 transmituje el Sorteo (losowanie) , a wszyscy z wypiekami na twarzach oczekują el Premio Gordo 
(Głównej Nagrody).
El veintiocho de diciembre es el dia Inocentes (28-go grudnia jest Dzień
Niewiniątek) - to ich odpowiednik naszego Prima Aprilis.
Oczywiście nie można zapomnieć, że: el treinta y uno de diciembre es la Nochevieja
(31-go grudnia jest w dosłownym tłumaczeniu Stara Noc, a po naszemu Sylwester). O północy:
 es las doce campanadas (jest 12 uderzeń dzwonu) i wraz z każdym uderzeniem dzwonu należy 
zjeść jedno winogrono żeby zapewnić sobie pomyślność w Nowym Roku. 
Posłuchajcie kolędy hiszpańskiej, którą usłyszałam również dzięki Józefowi. Zupełnie jest inna do naszych.
http://www.youtube.com/watch?v=wdUohI1-Qsg

Ponieważ za kilka godzin lecę do Polski, życzę Wam już teraz spokojnych, domowych, szczęśliwych Świąt. 
Oby marzenia Wam się spełniały, nie zapominajmy jednak, że nawet najbardziej szalone plany mogą zostać
 zrealizowane, tylko ... trzeba im pomóc. ŚCISKAM WAS BARDZO SERDECZNIE

11 komentarzy:

  1. Hej,
    piszę szybko jako PIERWSZA i żeby Cię jeszcze złapać z gorącymi życzeniami pomyślności, zdrowia i powodzenia we wszystkich planach, i tych całkiem szalonych, i tych rozsądnych też. Pozdrowienia dla Twoich uroczych córek! Aga Tatomir z rodziną

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo Agnieszko, wszystkiego dobrego na Święta dla Ciebie i całej rodziny!

      Usuń
  2. No to wreszcie zrozumiałam, skąd te 12 winogronek, zjedzonych za pomyślność i dostatek, zamiast muchy chlebowej; pogodnych Świąt, Łucjo, smacznej kiełbaski i pasztetu od pani Heli, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj smaczne, już zajadam, winogrona lepiej brzmią od muchy, ale czy równie skuteczne, hm?

      Usuń
  3. Kraków jest całkiem fajny :)
    Wszystkiego dobrego Łucjo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że fajny, wiem, a kiedy ostatnio tu byłaś, ciekawe.
      Nawzajem chwil dobrych moc!

      Usuń
  4. Już pewnie jesteś w Polsce, Łucjo!
    Życzę Ci takich dobrych, swojskich, bardzo polskich świąt. I zdrowia oraz uśmiechu!
    Całusy serdeczne zasyłam!:-))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem, jestem, i Tobie wszystkiego dobrego Olgo! : )

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkiego dobrego w Nowym roku, wielu powodów do radości!
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  7. A jak dziewczynki uporały się z językiem wykładowym?

    Uściski

    OdpowiedzUsuń