A teraz kilka wakacyjnych wspomnień dzięki Zosi Nowak.
Na początek nocny przyjazd:
i dzienne uciechy
widok plaży

Kilka słów wyjaśnienia. Jest to kontynuacja bloga z Hiszpanii, ale nastąpiła zmiana miejsca i tematu. Choć nie do końca, ponieważ, po raz kolejny w moim życiu występuje dom do remontu. Nałóg, czyli konie, bez zmian. Jeśli interesuje Was historia pisana przez kogoś, kto wciąż szuka swojego miejsca i porywa się z motyką na słońce, to zapraszam serdecznie. A zdjęcie .... każdy dzień to nowa szansa : ).
Kochana,najbardziej podoba się "potem to już tylko wino",zwłaszcza że nasza rodzina ma już zaplanowane wakacje u Was.Ubóstwiamy planować wakacje tak wcześnie,bardzo pomaga to przetrwać te szare dni .Pozdrawiamy-Adamczyki
OdpowiedzUsuńNo, nie da się tam wina nie pić i morskich stworów nie jeść! trzymajcie się kolorowe w szare dni : )
OdpowiedzUsuńPodobają mi sie te wąskie, kamienne uliczki i kawałek zwykłego, ale pełnego ciepła i spokoju zycia w małym, hiszpańskim miasteczku.
OdpowiedzUsuńMiłe wspomnienia ocieplają chłodne, szare dni, które juz czekaja za progiem.Dobrze, że masz takie swoje przyjazne miejsce, gdzie mozna wracać wspomnieniami...
Serdecznie pozdrawiam Cię Łucjo!:-))*
tak, czasem jeszcze patrzę na prognozę pogody : )
OdpowiedzUsuńdachy są różne ale jeśli chce się mieć dobry dach to dobry dekarz to podstawa
OdpowiedzUsuńOJ ładne miejsce :)
OdpowiedzUsuń