Maliny zabezpieczyłam przed szkodnikami, czyli końmi. Kasztan już jedną sadzonkę wziął z kupki oczekujących na zasadzenie, ale mu zabrałam. Muszę go pochwalić, że nawet nie nadgryzł.
Za to my nie żałowaliśmy sobie i nadgryzaliśmy szarlotkę, prawie nic nie zostało do sfotografowania.
Jesień bez szarlotki, to jakby od razu zima przyszła. Ale nie, piekę i zimę odsuwam, ha.
A oto, widziane z okna dwie kury, które dostałam od dalszej sąsiadki. Jestem nimi zachwycona, same ładują się do kurnika tuż przed zmrokiem. A że jajek nie niosą .... podobno kiedyś zaczną. Na razie zabrałam im jajko, które wcześniej podłożyłam, bo było mi pilnie potrzebne do ciasta.
Łatek śpi z Bezą, jak za dawnych czasów.
Rozdałam wszystkie małe kotki, jutro rano jadę z Pipi (jak nie zwieje ), ich mamą do weterynarza na zabieg sterylizacji. Najpierw bałam się o nowe domy dla maluchów a potem jak wyjechała ostatnia Kropa, która w sumie miała już zostać, tak się zrobiło pusto i smutno...
Zdjęcie Kropy zrobione przez Zosię.
Też posadziłam maliny dookoła grządek, a ponieważ ciągle za gęsto sadziłam, wepchnęłam tam aż dwieście:-) poczekamy na efekty; teraz dostały obornik kozi, taki już zleżały i troszkę ziemi kompostowej, tylko z ich zarastaniem nie za bardzo mogę sobie poradzić; przedostatnia fotografia doskonale obrazuje powiedzenie: Lubić się jak pies z kotem:-), a już zdjęcie Zosi prześmieszne, jak dzieciom udało rozstać się ze zwierzakami?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
No to jestem cienias malinowy : ) Moje 50 w porównaniu z dwustoma .... Ja też dałam starszy obornik. Dzieci zrozumiały, że nie możemy mieć gromady zwierząt. W cichości duszy to ja miałam duży problem, bo najwięcej się kotkami zajmowałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię również bardzo serdecznie.
Myśmy kilka lat temu posadzili kilkanaście krzaków malin i teraz mamy tak gęsty chruśniak malinowy i tak obficie owocujący, że nie nadążamy ze zrywaniem i uzytkowaniem tychże.Jeszcze przed zimą czeka nas przycinanie krzaków malinowych, bo lepiej wtedy owocują na drugi rok.
OdpowiedzUsuńSzarlotke Twą bym pozarła natychmiast!U nas jabłek w tym roku wcale nie było, to i nieszarlotkową niestety mamy jesień.
Pozdrawiam Cię kochana Łucjo w imieniu nas obojga!:-))
Olgo kochana, ja też liczę na malinowy chruśniaczek. Jabłek i w ogóle owoców w tym roku było jak na lekarstwo. Do szarlotki muszę kupować. Ja Was też serdecznie ściskam oboje : )
OdpowiedzUsuń