Już następnego dnia, tuż przed przyjazdem reszty rodziny, zatkałam dziurę:
Tak to wygląda z drugiej strony, poniżej, za drabinką widać ocaloną rurę kanalizacyjną. Musiałam dosłownie cały czas pilnować, żeby panowie oddzielili ją od ściany do zburzenia i nie sypali cegieł.
Za to nie upilnowałam koparki, która wybrała najgorszy dzień, kiedy ziemia właśnie rozmarzła i postanowiła pojechać po gruz przez mój ogródek, z trawą i krzewami owocowymi.
Nie tylko zrobiła półmetrowe koleiny ale natychmiast trafiła na nieutwardzony od jesieni odcinek, gdzie zakopałam rury łączące odpływy z rynien. Koparka wypchnęła ziemię miażdżąc i mnąc rury.
Poniżej zdjęcia z prób ratowania sytuacji, woda z rynien zaczęła tworzyć szybciutko staw na tyłach domu i wpływać do piwnicy, jakimiś starymi, poniemieckimi odpływami.
No cóż takie sytuacje są jakby wpisane w remont, bo trudno jest być w dwóch miejscach równocześnie.
Na weekend wróciła zima więc postanowiłam to wykorzystać i sprawdzić czy kucyk ciągnąć potrafi.
W następnym tygodniu ekipa skończyła układanie belek pod podłogę w sali kominkowej. Schody dostaną oparcie i zostanie wymieniona belka pod stropem.
Ale na razie muszą coś skończyć u kogoś innego ...
W między czasie zbliża się kanalizacja i inni panowie zdzierają najlepszy asfalt w całej wsi. Trzeba im przyznać, że pod koniec dnia pracowicie zakupują wszystko co odkopali.
I na dzisiaj to tyle relacji z placu boju.
Zapomniałabym, niektórzy mają problemy z zamieszczeniem komentarza, znika zupełnie, po opublikowaniu, czy jest więcej takich przypadków? Byłoby mi przykro nie wiedzieć o czyiś staraniach.
OdpowiedzUsuńPerfekcyjnie zatykasz dziury, a jak równiutko jest słoma przycieta. To będzie piękna sala kominkowa, wyobrażam sobie jak będzie przytulnie. Deski na podlodze i może trochę czerwonej cegły zostawić? Okropne te koleiny, co za pech, może przekuc to w cos pozytywnego i np. wykorzystać je na kwietniki? Jakiś łan złocieni, albo krzewów? Trawnik zryty masakrycznie. Jesteś niesamowicie dzielna, każda kobieta ucieka z krzykiem od takich wyzwań, a Ty masz takie pogodne nastawienie.
Wróciłam ze Św. Łucji, nie mogę się doczekać kiedy Ci pokażę Twoja imienniczkę:)
Widziałam imienniczkę! : ) Słoma taka wyszła z prasy, pozatykałam kostkami, niektóre tylko zmniejszałam. Nie tylko cegłę zostawię, ale i piaskowiec. Trawnik .... wspomnienie trawnika. Pozdrawiam Cię serdecznie : ).
UsuńBardzo chcę zobaczyć efekt końcowy, jestem pewna, że będzie wyjątkowo. Również pozdrawiam Łucjo, cudownych świąt.
UsuńIstny koszmarek!I pomysleć, że keidys wyłoni sie z tej rozpierduchy jak Feniks z popiołów cos pięknego, przytulnego, ekologicznego i dajacego spokój oraz odpoczynek! Na razie trwa droga przez mękę. Oby nie za długa byłą ta droga, cobyś nie zwariowała w tym bałaganie!
OdpowiedzUsuńŁucjo, przydzielam Ci kolejny medal za wytrwałosć i siłe ducha oraz ciała!Cmok, wielki, siarczysty cmok!:-)))
Bałagan trwa, ekipa kończy u kogoś innego a ja piekę mazurki. Nie zwariuję. Cmokkkk!!!
UsuńHa! Na chwilę straciłem Was z oczu, a tu takie zmiany! ...że hej! Bardzo mi się podobają działania. No i te włochate ściany :))))
OdpowiedzUsuńZ problemami na pewno sobie poradzicie. Nie takie góry już przenosiłaś :)
Łucjo, Wesołych Świąt Wam życzymy!
Ha! Mogę Wam takie włochate ściany gdzieś dorobić, mam już wprawę : )))))). Wam też Wesołych i Smacznych!
OdpowiedzUsuńrobisz wielkie postępy, myślę że to ulubiona i smaczna ściana dla koni :)
OdpowiedzUsuńtak, jeszcze na to posypka z owsa ...
UsuńŁucjo kochana, proszę zajrzyj na mojego bloga! Jest niespodzianka dla Ciebie. Mam nadzieję, że miła!:-)))
OdpowiedzUsuńZajrzałam, bardzo miła i bardzo smaczna! Dziękuję : ))).
OdpowiedzUsuńTylko adresu Twojego nie mam a paczka gotowa juz do wysyłki!:-))
UsuńI enjoyed over read your blog post.
OdpowiedzUsuńYour blog have nice information, I got good idea from this amazing blog.
I am always searching like this type blog post. I hope I will see again…
ดูหนังออนไลน์