Kilka słów wyjaśnienia. Jest to kontynuacja bloga z Hiszpanii, ale nastąpiła zmiana miejsca i tematu. Choć nie do końca, ponieważ, po raz kolejny w moim życiu występuje dom do remontu. Nałóg, czyli konie, bez zmian. Jeśli interesuje Was historia pisana przez kogoś, kto wciąż szuka swojego miejsca i porywa się z motyką na słońce, to zapraszam serdecznie. A zdjęcie .... każdy dzień to nowa szansa : ).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wielkie zmiany przyniosło Ci życie, nawet przez myśl by mi nie przeszło, że ciepły wiatr porwie Cię tak daleko ... bardzo współczuję cierpienia, bólu przez ten wypadek z nogą, mam nadzieję, że wszystko ułoży się pomyślnie; pozdrawiam Cię, Łucjo, serdecznie i ... dalej kręcę głową w wielkim zdziwieniu, no, no ...
OdpowiedzUsuńNie współczuj mi tak bardzo, bo wyjdzie na to, że się publicznie nad sobą użalam, ludzie przeżywają o wiele gorsze rzeczy. Hi, hi przed chwila czytałam Twój tekst i zastanawiałam się nad komentarzem : )
UsuńŁucjo cieszę się że napisałaś, czasami myślałam dlaczego się nie odzywasz. Nie napiszę, że nie jestem w wielkim szoku bo jestem. Odważna z Ciebie kobieta.
OdpowiedzUsuńDobrego życia Wam życzę. W skrytości ducha trochę zazdroszczę ale pozytywnie. Jestem ciekawa jak odnalazłaś się w nowej rzeczywistości. Ech a u nas zima wkrótce.
Okropna przygoda z nogą, miałam kilka podobnych ale zawsze udaje mi się wyjść bez większego szwanku.
Pozdrawiam serdecznie
Kozo, to Ty jesteś odważna, walcząc na Górce, ja wybrałam łatwiejszy scenariusz. Jak się odnalazłam - przeczytasz wkrótce, na razie moc słonecznych pozdrowień dla Ciebie przesyłam.
UsuńBardzo radykalna zmiana... ;)
OdpowiedzUsuńNie taka radykalna, jak się wydaje : )
UsuńTak się składa, że mamy bardzo dobrą "końską" znajomą w Alicante. Nie to, żebym Cię namawiał z tym kolanem zaraz na konia wsiadać, ale jeśli chcesz sobie chociaż popatrzeć... Gdzieś powinienem mieć ich namiary - przynajmniej numery telefonów...
OdpowiedzUsuńI bardzo się cieszę, że znowu istniejesz w Sieci! Bardzo nam Ciebie brakowało przez miniony rok!
A ja się cieszę, że napisałeś do mnie. Końska znajoma zawsze się przyda. Mają tu piękne konie, ale na razie mam tyle zajęć organizacyjnych.... chociaż ciągnie. Na koniu już siedziałam, tylko wsiadanie i zsiadanie sprawiało kłopot.
UsuńAleż klimatyczne widoki ! Aż zapominam o plusze i zimnie za moim oknem. Poproszę o więcej takich zdjęć, może łatwiej będzie przetrwać zimę :)
OdpowiedzUsuńObiecuję więcej zdjęć, cieszę się, że Cię widzę : )
OdpowiedzUsuńJuż wyszłam z oniemienia.
OdpowiedzUsuńDla mnie, chodzącej w kółko po podwórku, to szokująca zmiana.
Niech Ci się, Wam, szczęści!
Zupełnie Cię nie poznałam takiej oniemiałej. Ja też chodziłam po podwórku, dopóki miałam ścięgna w ilości wystarczającej. Szczęście to bardzo ważna sprawa.
OdpowiedzUsuńa może więcej zdjęć ? :)
OdpowiedzUsuńProsiłbym o więcej zdjęć o ile to możliwe... malownicze klimaty.
OdpowiedzUsuńPanele podłogowe drewniane