wtorek, 24 września 2013

Kiedy koniec jest początkiem

Nie pamiętam daty, ale leżał śnieg, miałam pojechać po Zosię, jeszcze tylko po drodze nakarmić konie. Wzięłam spod dachu spory balik siana i ruszyłam w stronę ogrodzenia koni. Zapomniałam o niewielkim rowku, który utworzył się dawno temu w miejscu zakopania rury, idąc z ciężkim balikiem wpadłam do niego prawą nogą. Usłyszałam trzask, w mgnieniu oka pod powiekami przemknęły miliony gwiazd, mimo bardzo niskiej temperatury po czole płynął mi pot, otworzyłam oczy, leżałam na śniegu, nade mną rozpościerało się granatowe, zimowe niebo, mrugało do mnie setką gwiazd, mówiło: - myślałaś naiwna istoto, że jesteś ze stali, jesteś tylko człowiekiem, kruchym jak lód, tak śmiesznie łatwym do zranienia. Podniosłam się na zdrowej nodze, usiadłam na baliku, spojrzałam przed siebie, zapomniałam co szeptały zimne gwiazdki, egoistki, nie podniosłam już głowy. Obchodziły mnie już tylko sprawy bliskie ziemi. Wstałam, trzeba było nakarmić konie, podpierając się balikiem dotarłam do nich. Powitało mnie ciche, pełne wdzięczności rżenie, dobiegające z wnętrza Siwej.
Wsiadłam do samochodu, pojechałam do znajomych po Zosię, myślałam, że jak zwykle zostawię samochód wyżej i zejdę na piechotę, ale po pięćdziesięciu metrach zawróciłam, bałam się, że nie dojdę, ból pulsował w całym ciele. Zjechałam pod dom. - Hej, jesteś, ale chyba nie wyjedziesz- powitali mnie, ale szybko umilkli na widok mojej skupionej miny.
- chyba zerwałam resztę ścięgien – uprzedziłam pytania. Dali maść, bandaż, odprowadzili do auta, udzielili wskazówek, żeby zjechać tyłem pod drzwi stodoły sąsiada, rozpędzić się i ..... za trzecim razem dałam radę.
W domu odpuściłam, położyłam się i poddałam, oddychając z ulgą.
Następnego dnia lekarz dał skierowanie na rezonans magnetyczny. Gdy przyjechałam do niego odebrać wynik, kazał usiąść i podał kartkę A4, na której ktoś cierpliwie wymieniał to co być powinno a nie ma. Nie zostało mi ani jedno całe więzadło, łękotka była pęknięta, wymieniono uszkodzenia szpiku i jeszcze jakieś drobiazgi. - operacja może być za tydzień, za kilkanaście tysięcy lub za rok z NFZ - poinformował mnie pan doktor.
Nie wiedziałam, że to zdaczenie będzie początkiem WIELKICH ZMIAN.

Po dwóch miesiącach, kiedy mąż oprócz wielogodzinnej pracy w firmie przejął ode mnie większość obowiązków, opiekę nad dziećmi i zwierzętami, zdecydowałam się sprzedać konie. Szukałam ludzi, którzy nie rozdzielą ich i będą o nie dbać. Myślę, że znalazłam.

Kolano wracało do pozornej formy, w lecie mogłam już chodzić bez wysiłku. Poszłam do znajomego ortopedy, był zdziwiony, że chodzę bez kuli lub stabilizatora. - ale jak przyjdzie Pani do głowy pójść na Giewont to proszę chociaż krótki stabilizator założyć. Stwierdził, że u mnie mięśnie przejęły rolę ścięgien. Ja nauczyłam się tak poruszać, żeby ani trochę nie skręcać nogi w kolanie, bo to kończyło się wypadaniem kości ze stawu. Widmo operacji oczywiście wciąż wisiało nade mną.

Życie biegło swoim rytmem, wciąż mieszkałam na wsi, wyhodowałam gigantyczne dynie, ale ciągnęło mnie na południe. Jakieś dawno zapomniane marzenie, zapach rozmarynu, rozmowa... otworzyły szufladę z napisem: ,, Może za kilka, kilkanaście lat.....,, ..otworzyły tak szeroko, że wypadła całkiem i nie było odwrotu. Nagle ZA JAKIŚ CZAS zamieniło się na TERAZ. Ruszyłam w drogę..... samolot wylądował w Alikante,  przez uchylone okno samochodu, wiozącego mnie w obcą noc, wdychałam zapach morza, dzikich ziół, rozgrzanych skał i słuchałam piosenki sadów pomarańczowych.

4 komentarze:

  1. Często niechciane zdarzenia sprawiają, że odkrywamy w sobie nowe możliwości. Cudnie zapowiada się początek tej historii i z niecierpliwością będę czekać na ciąg dalszy. Moją nogę, mam nadzieję da się wyleczyć. Nie chodzę już ponad dwa miesiące, a jeszcze trzeci mi został (operacje były dwie) potem mam nadzieję, że wszystko wróci do normy.
    Nowy dom to na pewno kolejne wyzwania i wiele inspiracji.
    Tylko koni żal (nie miało zabrzmieć jak z piosenki), serce mi się ścisnęło jak przeczytałam, że musiałaś je sprzedać.
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno nikt mnie tak nie zaskoczył ... Dość radykalna zmiana :) Mam nadzieję, że z Twoim zdrowiem już lepiej i z ciekawością poczytam o Twoim całkiem innym życiu.
    Pozdrawiam serdecznie
    mp

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, tu jesteś. Ale się działo u Ciebie. Odważna jesteś takie diametralne zmiany ... U mnie tez zmiany, wydawało mi się, że wielkie, ale teraz widzę, że delikatnie większe niż małe :) serdeczności i wspaniałości życzę. Będę tutaj z Tobą jeśli pozwolisz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie mi bardzo miło, brakowała mi Ciebie ze starej gwardii...

      Usuń